Uncategorized

Wielki Poniedziałek.


Po uroczystym wjeździe Pana do Jerozolimy wydarzenia nabierają tempa. Wielki Poniedziałek jest dniem, w którym napięcie zaczyna wzrastać. Faryzeusze i uczeni w Piśmie chcą pozbyć się nie tylko Jezusa, ale także wszystkich śladów Jego działania, włącznie z niedawno wskrzeszonym Łazarzem

Spotykamy naszego Pana na uczcie, gdzie kobieta „marnotrawi” olejek na namaszczenie Jego nóg. Ciekawy jest zarzut Judasza o złe wykorzystanie środków. Przecież pieniądze te mogły trafić do biednych, a tak naprawdę do trzosa, z którego Judasz podkradał pieniądze. Nam też grozi taka pokusa: po co złoto, kadzidło, czy czas na uroczyste chwalenie Pana? Jest tyle do zrobienia, tylu ludzi, którzy potrzebują pomocy. Pan mówi: „Ubogich zawsze macie u siebie, a Mnie nie zawsze”. Nie chodzi o to, żeby nie pomagać, czy żeby wypełnić każdą wolną przestrzeń budynku kościelnego złotem i freskami. Chodzi o balans i refleksje.

Balans pomiędzy aktywnością a kontemplacją. Jak potrzebujemy służyć innym, tak sami musimy się dać „naładować” miłością przez Pana. To zaś dzieje się tylko wtedy, gdy „marnotrawimy” czas na spotkaniu z Nim.

Balans jest potrzebny także pomiędzy formami wyrazu – jako ludzie wyrażamy naszą miłość do Boga po ludzku, ozdabiając kościoły, czy kupując złote kielichy i to jest dobre. Tak postąpiła owa kobieta z Ewangelii. Jednak nie może też być tak, że nasze wspólnoty kościelne są bogate, mamy przepiękne budynki, najnowszy sprzęt do ewangelizacji, sami żyjemy na przyjemnie bezpiecznym poziomie materialnym, a wokół nas jest bieda i dramat ludzi potrzebujących, których nie zauważamy.

No i refleksja. Czy czasem nie jestem jak Judasz? Czy pomagam bo kocham, czy czasem chce na tym zarobić? Nie chodzi nawet o korzyści materialne, ale o dowartościowanie się, szukanie uznania, czy ucieczkę przed tym, co we mnie jest, a co ujawniłoby się w ciszy przed Panem, kiedy bym mój cenny czas razem z nim „marnował”.

źródło: www.wielkitydzien.pl i www.doxa.fm